- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »
nastawiałem sie do tego kilka dni, sam dzień podróży nie był jeden z najlepszych, od samego rana chodziem zdenerwowany, kumple tylko czekali żeby wypić makumbe i czekać.
Do dnia spożycia magicznego płynu "kakało" przygotowywalismy się kilka dni, musielismy zorganizować kilka namiotów żeby móc później iść spać spokojnie, nie ze strachem przypału. Wszystko działo się w poniedziałek, ale opiszę tagże dzień wcześniej.
ja mialem po paleniu 3 najwazniejsze przemyslenia (ktore
pamietam bo napewno bylo wiecej): wszystko, ale doslownie
wszystko sklada sie z drobniutkiego pylku. wszystkie rzeczy
i organizmy zywe skladaja sie z pylku, ktory jest taki sam
(chemicznie) , ale rozni sie odrobine wlasciwosciami
fizycznymi (gietkosc, elastycznosc). sprobujcie kiedys w
czasie podrozy na elektrykach (hasze, grasy, kwasy, kaktusy,
guma z zuzytych opon samochodowych....) popatrzec na cos i
Dobry nastrój, podekscytowanie. Dom kolegi.
Jestem po mojej pierwszej podróży. Wspomnę od razu, że na początku trip miał odbyć się w lesie, ale nie wypalił przez parę czynników. To nie ma znaczenia, natomiast wybór miejsca padł na dom kumpla.
Słowem wstępu: tego, co doświadczyłem przez 4h podróży, tak mocno skondensowanych odczuć wręcz szaleństwa, nie dostarczyła mi żadna inna substancja. Odkryłem też, że jestem bardzo podatny na psylocynę i psylocybinę, ponieważ przy pierwszych wejściach już czułem, że będzie ostro i było. Mój trip był bardzo kontrastowy - dobra/zła strona, ale o tym zaraz.